„Historia dojrzewania” - Romana Kurek, radca prawny. W swoim tekście opowiada o miłości nie jako o uczuciu chwilowym, lecz jako o procesie dojrzewania. Od pierwszego zawstydzenia i zachwytu po cichą obecność w starości i chorobie.
To opowieść o relacji, która zmienia formy, traci iluzje, uczy odpowiedzialności i przebaczenia.
Poniższy fragment nie daje recept ani obietnic. Zamiast tego pokazuje miłość taką, jaka bywa naprawdę: kruchą, wymagającą, ale zdolną trwać, jeśli pozwoli się jej dorosnąć...
Historia dojrzewania
Romana Kurek
Najpierw jest nieśmiała. Rumiana jak policzki młodej dziewczyny. Jest zawstydzona, jak oczy młodzieńca, które spotkały jej oczy. Śni się po nocach i szuka choć przypadkowych spotkań.
Potem jest zachwytem. Unosi się nad ziemią jak niewinna para trzymająca się za ręce i tańcząca wśród codziennych spraw. Ma kształt kolorowego motyla. Nie może doczekać się następnego razu. Tęskni, choć jeszcze czuje ciepło jego lub jej dłoni.
Powoli dojrzewa, pragnie, staje się łapczywa. Choć drży z pożądania, nie chce być zastąpiona wyłącznie bliskością ciała. Jest szalona, wciąż kolorowa i zaczyna myśleć o przyszłości.
Splecione dłonie chcą być razem zawsze. Miłość zaczyna być odpowiedzialna. Serca i ciała są czułe i gotowe do przebaczania. Codzienność zamienia miłosne motyle na współpracę i zrozumienie. Trwa równy krok. Jedno drugiego wyciąga z błędów i gniewu, bo miłość jest większa.
Z czasem zamienia się w cierpliwość. Współczuje w starości i chorobie. Dłonie, choć już zniekształcone i drżące, nadal się trzymają. Przekazują sobie miłość bez słów, nawet gdy cicho gaśnie życie.