Aż od tych zapachów można się nakręcić Jeśli jest mi wolno i mam swoją niszę Niech tą piękną bajką do snu was kołyszę… Zawsze mi mówiło: gdzieś jest to ISTNIENIE. Trawka cudnie pachnie, sianko mnie kołysze Czy w pachnącej ciszy znowu coś usłyszę? Ewa nam opowie, z którego to drzewa… Moje wy niebogi… (I tu znów dzwon trwogi) Wszak sam Jezus Chrystus lubił być ubogi I z kościoła przegnał wszelkie przyrodzenie Co dbało wyłącznie o własne siedzenie Wiem, że się boicie, diabły-nieboraki Wzruszeniem i żartem chcą duszy hołdować Ale tak naprawdę chcą nam ludzi psować… Dajmy coś na tacę, bo z nas zrobią macę Toć to Fenicjanie… Bo tak jest, kochanie Pieniądz wymyślili bo tak się kłócili Który z nich jest silny, która z nich piękniejsza Była nawet Saba, niby najmądrzejsza Jak to Panie zmierzyć, jak to wszystko zważyć Żebyśmy nie bili ciągle się po twarzy Że dla wszystkich będą tylko piękne chmury Księżyc i słoneczko i dla wszystkich siano Żeby się modlili do nieba co rano I kopulowali, a to bez namysłu Bo jesteśmy blisko boskiego zamysłu Bo o De-En-A tutaj walka trwa I o te energie. Tę, co nie oderwie Dupy od powały zostaw sobie, mały Bo do góry, w chmury, na inne planety Inne nas energie ciągną Ciebie nie, niestety. Tobie ciąży pieniądz, to go sobie miej Za to my biedaki I z tego się śmiej! Bo ta Ewa To nie z drzewa Ani z żebra... Tylko z DNA Ha! Lat miliony całe ten mechanizm działa A kto nie rozumie - rybciu, pokaż wała! Ongi dawno temu, hen w czasie minionym Pewien boski królik zapragnął mieć żonę Więc z nieba przyfrunął tu jako paproszek I w morzu nam wyrósł na malutki groszek Potem inny stworek, znów z innej planety, Bo one istnieją na niebie, niestety Przysłał nam tu z dołu jakieś nieboraki Neadertalczyka i inne pokraki Które De-En-A nam tak wymieszały Że dziś tęgo myśli boski zagon cały Jak tym wymieszaniem i komedią boską Przyjdzie nam przeprosić Matkę Częstochowską Co swojego syna nam tutaj przysłała Bo tragedii takiej wcześniej nie poznała… Syna jej zabiła złość, nie miłość ludzka A ty Ewo jesteś Dziewica Paskudzka Oddajesz nam wiedzę, zabierasz nadzieję O mój rozmarynie, ale się dziś dzieje! Biedni ludzie prości, co wołają Boga Na nich dzisiaj pada najprawdziwsza trwoga… Jeszcze tylko księżyc im pozostawiamy Niech szukają dalej innej swojej mamy Jeszcze tylko Marsik dla nich jest ciekawy Tak powiada któryś, bo gdzieś zwąchał trawy A gdyby tak jeszcze wątpliwość miał który W niebie mu zostaną tylko czarne dziury Będzie wieki całe patrzył w nie, mój Boże Ciągle pieniądz licząc leżący w komorze. Dalej marząc znajdzie następną planetę Albo sobie kupi kolejną rakietę… Kiedy was tak słucham, wszystkich tu pospołu Czuję, że jest droga do boskiego stołu Widły odstawiamy, trawki powąchamy I też dolecimy do tej waszej mamy Bo na Wenus zda się ludzi prowadzicie Chociaż sami dobrze drogi nie widzicie. No więc niech wam będzie Reszta – przy zabawie My wam opowiemy Co piszczy w tej trawie Tajemnicę znają ci od Buddy mnisi Dlatego tak bardzo lubią być dziś cisi... Słonko jest okrągłe Słonko równo grzeje My kochamy takich Co sieją nadzieję! Reszty nie powiemy, bo to rzecz jest śliska Jeszcze nas pogonią z naszego „Ogniska” Tak czynią na świecie wszystkie ludy prawe. Iskry Boga szukać to nietrudna sztuka Ale wam przeszkadza Kościoła nauka. Więc tyle na dzisiaj. Konferencja cała. Podsłuchana rozmowa Ewy na trawie
(dzwon trwogi i głos Najstarszego Anioła)
Złoty pieniądz pachnie, złoty pieniądz nęci
Całe życie w myślach… To wielkie milczenie
Jabłko spadło samo, tego było trzeba
Ewa
Teraz się dowiecie, że skarbem są braki.
Pierwszy diabeł
Drugi diabeł
Tak gadali… (zamyśla się)
I tak umyślili, król Salomon bury,
Ewa:
Diabeł
Najstarszy Anioł
Ewa
Diabeł
Najstarszy Anioł
Diabeł
Chór Aniołów
Ewa
Najstarszy Anioł
(chwila ciszy)
Zamiast wąchać sianko - zerkajcie na trawę.
Trochę tego dużo. I Ewa gadała…Barbara Kaznowska
06.2014
