Image

Wieszcz Szpot Zapuszkowany

Po opublikowaniu dwóch poprzednich felietonów jesteśmy zgodne z Gnomacką co do jednego: zachciało nam się podrążyć głębiej. Zapomnijmy o misjonarzach w Służbie Bezpieczeństwa, narodu i moralności.

Zapomnijmy o banitach, a nawet bankrutach. Pomyślmy o przyczynach, gadając z mądrzejszymi od siebie.

Janusz Szpotański, nie lubił „socu” i Władysława Gomułki, pierwszego sekretarza Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, którego nazywał „tupiącym nóżką Gnomem”. Ten odwdzięczal mu się pięknym za nadobne, zarzucając artyście mentalność alfonsa. Poeta uwiecznił go w literackim dziele, a ten w podzięce wpakował go na trzy lata do mamra.  Obydwie bardzo cenimy twórczość poety Szpotańskiego. Dzięki jego wnikliwej analizie wszyscy zrozumiemy, czym był ustrój, w jakim Polacy żyli przez czterdzieści pięć lat, jacy ludzie za nim stali i jaki spadek po tych czasach nam pozostał. Chodzi głównie o ten cholerny spadek! Zacznijmy od ustroju. Szpocie prowadź!

By mogła zapanować Równość, 
trzeba wpierw wdeptać wszystkich w gówno;
by człowiek był człowieka bratem, 
trzeba go wpierw przećwiczyć batem;
wszystko mu także się odbierze, 
by mógł własnością gardzić szczerze.

Ustrój był nieciekawy, fakt. Kto chce wiedzieć więcej — polecamy poematy Janusza Szpotańskiego pod tytułem „Gnom, Caryca, Szmaciak”, z krynicy których czerpiemy cytaty. A teraz zastanówmy się nad głównymi powodami obecnych narodowych waśni. Pomówmy o dekomunizacji, o lustracji, o teczkach esbeckich donosicieli. Jedni chcą rozliczać, drudzy wolą zapomnieć, oddzielić to, co było, grubą kreską i nigdy do tego nie wracać. Chętnie zgodziłybyśmy się z byłymi opozycjonistami, którzy dziś bronią swoich dawnych prześladowców twierdząc, że każdy ma prawo czuć się dumnym ze swojej biografii. Nie wolno ludzi niszczyć. Ale mamy wątpliwości, czy jest to działanie zasadne. O jakich to biografiach mowa? Prześledźmy.

Tak się historii koło kręci, że najpierw są inteligenci, 
co mają szczytne ideały i przeobrazić świat chcą cały.
Miłością płonąc do abstraktów, najbardziej nienawidzą faktów, 
fakty teoriom bowiem przeczą, a to jest karygodną rzeczą.

Zgoda. Niech czują się dumni ci, którzy kochali Lenina, nazywając go „Adamem nowego człowieczeństwa”. Oraz ci, którzy schlebiali Stalinowi - największemu w dziejach ludobójcy. Każdy ma prawo błądzić. Czyje biografie następne?

Prawdziwi to idealiści, bo nie dla własnej swej korzyści, 
lecz dla przyszłego szczęścia świata spełniają szczytną misję kata!

Czy oprawcy mogą czuć się z siebie dumni? To zależy od ich serc i sumień. Pass, jedźmy dalej. Docieramy do towarzysza Szmaciaka, typu aparatczyka, który w całkiem sporej liczbie dzielnie rósł w cieniu "jak grzyb trujący i pokrzywa.” Rósł i doczekał lepszych czasów, co nie jest wyłącznie jego zasługą.

Szmaciak chce władzy nie dla śmichu, lecz dla bogactwa, dla przepychu.
Chce mieć tytuły, forsę, włości i w nosie przyszłość ma ludzkości!
Więc czeka na stosowny moment, by stuknąć mędrca w główkę łomem 
i miast utopii bezklasowej zbudować feudalizm nowy.

No właśnie. A kto pomagał mu ten feudalizm budować? I trwać w nim aż do dziś? Całe zastępy „pożytecznych”. Czy mają prawo czuć się ze swoich biografii dumni? Lepiej na nich nie warczeć...

...Bo jak nas uczy Freud profesor, 
w człowieku rodzi się agresor, 
gdy mu o sobie złe mniemanie 
nasunie z innym porównanie, 
gdyż nikt nie godzi się z ochotą
z tym, że jest zwykłym idiotą.

I tyle w kwestii biografii. Spuśćmy zasłonę miłosierdzia, zostawmy je osądowi Historii. Jest ważniejsza sprawa. Myślimy o lustracji, o ujawnieniu zawartości teczek. W marzeniach widzimy je absolutnie wszystkie dostępne w Internecie. Niech ludziska szperają, niech czytają, niech się uczą o tym, jak zbrodniczy system niszczył ludzi i jakie płodził kanalie. Wierzymy, że nie trzeba obawiać się zemsty. Z zapisków wyjdzie na jaw, komu należy współczuć jako nieszczęśnikowi zmiażdżonemu przez tryby systemu, zaś kanalia wcale się nie przejmie. To kwestia systemu wartości i życiowej zaradności. Poza tym, owoc zakazany kusi, a szeroko dostępny - szybko się nudzi. Dlaczego lustracja?

Bo stąd się zło największe bierze, że nie żyjemy w falansterze,
lecz każdy pragnie w pojedynkę zdobyć dla siebie szczęścia krzynkę.

I tu jest pies pogrzebany. O politykach ze złą przeszłością i ich podatności na manipulacje wolimy nawet nie myśleć. Zejdźmy na niższe szczeble i wyobraźmy sobie sytuację, w której jeden Szmaciak zostaje dyrektorem generalnym państwowej spółki, fundacji czy agencji, a drugi Szmaciak - właścicielem firmy.” — No i co, Wacek? Jak nie ustawisz przetargu, to cię spłuczę. Mam na ciebie kwity...” Kto wygra przetarg? Komu skapnie lukratywne rządowe zamówienie? Kto zyska? Najprawdopodobniej i jeden, i drugi. Dlatego lustracja. Bo tu nie chodzi o konkretne czyny, w przeszłości czy w przyszłości. Tu chodzi o MENTALNOŚĆ.

Rurka od dawna snuł marzenia, aby w centralną sieć dojenia, 
gdzieś w plątaninie rur i rurek malutki zamontować kurek.
Lecz choć tak bardzo o tym marzył, sam by się nigdy nie odważył
i kiedy inni wielkie krany wkręcali w rur systemu ściany,
wciąż trwał w bezczynie i niemocy, o małym kurku śniąc po nocy.

Dosyć dojenia, nie uważacie? Czyż Polska naszych marzeń to nie kraj równych szans? Dlatego odsunęłybyśmy od wszelkich rządowych stolków panów i panie z tak zwaną „przeszłością”. Niech sobie radzą jak potrafią. Niech emigrują za granicę. A my zajmijmy się patrzeniem na ręce zastępom nowych cwaniaczków, bo niechybnie też będzie ich sporo. Gazeta Wyborcza straszy stosami. Otóż, w Polsce naszych marzeń nie ma stosów. Jest tylko elementarna sprawiedliwość. I - wypada nadmienić - inteligentna przezorność.

Dziękujemy, Szpocie. To była naprawdę krótka i treściwa lekcja, zgodzicie się? Dlatego pewnie III RP także zapuszkowała biednego Szpota, tym razem na lat piętnaście. Byt zbyt przenikliwy. Dla nas - kolejny narodowy wieszcz.

Wpadnijcie do nas w sobotę. Będziemy opowiadać o miłości.