Podczas medytacji zanurzam się w inną rzeczywistość.
Najpierw przebijam się przez pierścienie chmur — na początku są ciemne,
potem szare, potem jasne i rzadkie. Czasem pojawiają się świetliste kręgi.
Spadają na mnie i się rozpraszają.
Zdaję sobie sprawę, że jestem w swojej sypialni,
ale to miejsce wydaje mi się bardzo odległe, jak wspomnienie sprzed wieków.
Z trudnością przypominam sobie meble i kolory, łóżko na którym leżę,
jak gdyby od tej rzeczywistości dzieliły mnie lata świetlne.
Ziemia kurczy się w wyobraźni do maleńkiej kropki, a potem znika.
Odnoszę wrażenie, że mój mózg wsysa jakaś potężna próżnia,
że za chwilę moja czaszka eksploduje.
Kiedy śledzę oddech - czuję, że nie oddycham w dół, do płuc, lecz ku górze.
Trudno mi sobie nawet wyobrazić odwrotny kierunek. Prędko odcinam się od ciała,
które po ludzku zasypia. Zupełnie o nim zapominam. Nie czuję swojego oddechu.
Za to moja świadomość poszerza się i pogłębia, a jednocześnie wyostrza.
Często w oddali pojawia się światełko. Przebija się jak latarka we mgle,
którą ktoś kręci kółka. Potem przestrzeń staje się granatowa, pełna maleńkich
srebrnych punkcików. Jak rozgwieżdżone nocne niebo.
W tym stanie kilkakrotnie patrzyłam na prawdziwych ludzi. Takich samych jak my.
W granatowej przestrzeni otwierało się koło. A w nim – jakaś scena z życia.
Raz była to ośnieżona sosna, a obok - człowiek ciosający gałąź.
Innym razem widziałam tors mężczyzny podnoszącego hantle.
Siedział, a nad nim pochylała się jakaś kobieta.
Ostatnio patrzyłam na wnętrze stacji metra. Schodami zjeżdżali ludzie,
był to tłum jak każdy inny. Patrzyłam na twarze tych osób, na ich profile.
Byli zupełnie zwyczajni, normalnie ubrani. Ich twarze były takie same jak nasze.
Uderzyło mnie tylko to, że nikt z nikim nie rozmawiał. Miałam wrażenie,
że wręcz wytrzeszczam oczy, tak bardzo chciałam zapamiętać każdy szczegół.
A przecież oczy miałam zamknięte...
I nagle wszystko znikało. Wracałam na ziemię.
Kiedy zaciskałam powieki – widziałam jedynie szaro-srebrne kwadraciki,
wzór który przypomina skórę węża... I zarys białej kuli, w połowie okrytej cieniem.
To nie był sen czy wytwór mojej fantazji. Ja to naprawdę widziałam.
Nie byłam tam fizycznie, ale... oczami i w świadomości.
A jeśli byłam TAM… to gdzie?
Czy istnieje druga Ziemia? Identyczna jak nasza?